Jednak lewą ręką chwytasz poręcz fotela
Wychylasz się do mnie nieznacznie
Nikt nie widzi
Okrążam twoje usta najsłodsza
Obniżam dolną wargę
Marszczę skroń
Zdejmuję skórę ze skał
Powlekam nią twą twarz
Twe łono
Twe dłonie
Abyś spod opuszczonych powiek
Patrzyć przeze mnie mogła z niezawinioną
Pełną mądrości zmysłowością