31 sie 2024

Cztery ślady na piasku
Nie ma meduz
Obok siebie
Normalnie
Raptem jedne zagęszczone
Drugie zdziwione
Stopa za stopą
Prawie same palce gdzie poderwały się mewy
I znowu cztery przodem do siebie
I w suchym piasku odbicia jedynie niektórych
I jedne znikające w jednych
Kręcących się w miejscu
I znów cztery lirycznie po pięciolinii fal
Głębiej 
Po linijkach wierszy
Po pulsującym rytmie
I znowu dwa wychodzą
Z wiru
Jak pytajnika

24 sie 2024

Szept jak akcent
Nad niemym "o"
Jak ułożenie głosek
W ścieżkę przez
Lśnienie porannego lasu
Pocałunek
Drżąco przeciskający się przez usta
Oda do zapachu włosów
Ześlizgująca się w powiewie oddechu
Po labiryncie ucha

21 sie 2024

Julia i Romeo

Spoglądasz zza zasłony
Kamieni, którymi
Nasi przodkowie
Od wieków wzajemnie 
Siebie, sobie i w siebie
Palcami kruchymi, jak erotyki skaczące po papirusach - niepewnie
Dotykając koronki kutej balustrady
Schowana za woalem rzęs
Wymawiasz w myślach: tak
I cofasz w cień
Słowa: ale


Most Waterloo

Przedwczoraj stałem na nim
Dziś go nie ma
A zatopiony świat 
Gra światłami
Jakby spod niego jeźdźcy
Zmarli Rzymianie 
Brytowie
A na nim klomby żywotów
Może dlatego najlepiej wygląda
Gdy go niemal nie widać
Bo wtedy najtrudniej
Zachować harmonijne linie życia
Więc ucieka w chwiejnym rytmie
Podpór 
Ku kształtom światów niewiadomych
Choć przed oczyma rybaków
I malarzy odkrytych
Aż uciec mu się udaje
Blisko krawędzi
W liliowe szaleństwo
A ja dosiadłbym go
I na jego czterech kopytach
Popędził w szumie 
Smagania pędzlem
Do światów przejść


18 sie 2024

Ogrody

Ocieniony 
Szumiący cichym strumieniem
Słyszalnym ledwo wśród trawy
Melodię oczekiwania
O zapachu kory i mchu
Pełny słońca
Zapachu lawendy
Migoczący fiołkami 
Wśród słonecznych źdźbeł 
Brzmiący śpiewem ptaków
A pomiędzy
Mur kruszejący
Od nieustępliwego światła
Z jednej
Łuszczący się
Wśród życiodajnej wilgoci
Z drugiej strony

17 sie 2024

Wolę być 
Kiedy na moment
Wrastamy w siebie
Nie rozumiejąc
Jak motyl 
Opuszczając poczwarkę 
Nawet jeśli skrzydła przytrzasną drzwi


Paleta barw

Dwie barwy
Do malowania wszystkiego
Szesnaście
Przypominanie mojej Mamy
Gdy trwam do niej przyssany
Dwieście pięćdziesiąt sześć 
Mój świat
Szesnaście milionów
Migotanie rzęs
I kącików oczu
Jest więcej
Których się obawiam
I o których śnię

14 sie 2024

Ktoś mnie wycinał 
Z tektury
W gorzkiej ironii barbakanu
Secesyjne rysy
Śniąc o Alkach i Rudych
I to dobre lustro

13 sie 2024

Pociąg nie wjeżdża
Spomiędzy torów nie wyrastają 
Pełne witalności...
Nie ma płyt na peronie
Śladów ludzi
Zużycia świata
Kosza, gdzie nie mieści się serce
Nie ma mnie
Nie mówię
Nie słyszę
Jest tylko serce
Nie mieszczące się w koszu
Pierwsza skóra, jak łupinka cebuli
Do farbowania wielkanocnych jajek
Żeby symbolizowały życie
Skuteczniej, niż prawdziwe
Druga, jak czosnek zasuszony
Którą wyrywać trzeba
Spomiędzy ząbków
Żeby paliło w język
Przy mówieniu
Trzecia cieknąca sokiem
Jak zrywanie albedo
Słodkim, kwaśnym, gorzkim
Obnażająca wnętrzności
Rozerwanych marzeń