Dziś go nie ma
A zatopiony świat
Gra światłami
Jakby spod niego jeźdźcy
Zmarli Rzymianie
Brytowie
A na nim klomby żywotów
Może dlatego najlepiej wygląda
Gdy go niemal nie widać
Bo wtedy najtrudniej
Zachować harmonijne linie życia
Więc ucieka w chwiejnym rytmie
Podpór
Ku kształtom światów niewiadomych
Choć przed oczyma rybaków
I malarzy odkrytych
Aż uciec mu się udaje
Blisko krawędzi
W liliowe szaleństwo
A ja dosiadłbym go
I na jego czterech kopytach
Popędził w szumie
Smagania pędzlem
Do światów przejść