To akurat nie był obłęd
Odczuwał już złość na kamerę
Dlatego z rozszarpywanego ciała
Nagrał jedynie dźwięk
Inne niedźwiedzie odeszły
A ten niefutrzany został z niefutrzaną
A on chciał tak bardzo zostać sam
Nocami widział swe pazury
Oblepione mięsem
A rzekę występującą z brzegów
I zalewającą dolineę po przełęcze
To akurat już był obłęd
Nie wiedział, że tym razem
Ptak o kręcących skrzydłach
Zabierze go z niefutrzaną
Po prostu później