20 sty 2025

Narada

Wróżek coś dziś nie widać
Siedząc na gałęziach zimowych drzew
Nie sypią sobie wzajemnie 
Lśniącego pyłu na głowy
O tak, dla zabawy
Nie ślizgają się na zamarzniętych sadzawkach
Idąc w zakłady, której, przy wywrotce
Nie spadnie z głowy diadem
Nie organizują wojen na śnieżki
Latając na swoich motylich skrzydłach
Która którą strąci na ziemię
Nie lepią bałwanków
Wtykając im miotły w bok
Ożywiając, i śmiejąc się 
Jakie one nie ruchawe
I nie latają wśród 
Olbrzymich płatków
Pod niebem
Przekomarzając się
Której ładniej ze śniegiem
Na rzęsach...
Nawet nie otulają
Bajkowych róż słomą...

Dzisiaj nie...
Dzisiaj mają zebranie
I milczą nastroszone
Bo zabrakło drew do kominka
I to nic, że każda może je wyczarować
Ale nie, bo nie...

19 sty 2025

Wróżba zakochanego ślusarza

Na cienistej kwietnej polanie
Przy rześkim strumieniu
Kocha, lubi, szanuje
Nie chce, nie dba, żartuje
Rzewnie szeleściły
Zrywane kleszczami
Paznokcie




Nie odpiszę
Nie dokupię papieru do drukarki
Nie przeczytam zaplanowanego tekstu
Nie wysłucham przypomnianej piosenki
Nie zrealizuję biletów
Nie wrócę ze spaceru
Z pracy
Ze szpitala
Nie zdołam przejść przez jezdnię
Dojechać
Doczekać
Dotęsknić

15 sty 2025

Dzień, w którym zgasną reklamy

Reklamy zgasną ostatnie
To pewne
Nie będzie już energii
Dla ratowania serca
A one będą w oczach błyszczeć
Jak powidoki atomowego grzyba
Będą...
Sowicie opłacone z góry

Choć marzę, że nie
Że dawno ich już nie będzie
Gdy trawa nie zrani
Przywykłych stóp
A najsmaczniejszym napojem
Będzie woda


Chwila niesamotności

Ciepły złoty deszcz na Danae
Światło biegnące przez pryzmat
Ku tęczy
Rzęsy zmieniające się w skrzydła motyla
Powieki w sowi puch
Źrenice kosmos
Fala obmywająca stopy
I śnieg jak 
Brama-most

Nad grobem

Pod spodem trwa normalne
Życie
Tutaj stoję
Patrzę
Myślę, że jestem
Tam nie ma wątpliwości
Tutaj czas się załamuje
Tęskniąc za przestrzenią
Tam płynie podziemną
Nie do końca
Rzeką metaforyczną
Tutaj uczą się stąpać
W marzeniach
By zstąpić za horyzont
Którego jedynym warunkiem
Bezwarunkowość
Klękam z ustami przy ziemi
Całuję chłopca
Który mnie wyprzedził

6 sty 2025

Ból jako zjawisko fizyczne

Ma stan skupienia ulotny
A stały 
Nie rozpuszcza się 
W cieczy łez i krwi
W próżni rozprzestrzenia się szybko
Napotykając ludzkie białko
Z trudem przenika
Przez nie na wskroś
Wchodzi w reakcję łańcuchową
W sercu
W obecności niektórych substratów
Zwiększa objętość powodując rozległe korozje

Trakt

Nie ma tu jeszcze ludzi
Nie zjawili się
Albo bali zagrać
A ulica biegnie przed siebie
Zaczyna się od lisiej łapy
Od wnyku
Skowytu i krwi
Przez głód i pragnienie
Zmęczona po moście
Przeskakuje rzekę
Wybrukowana kocimi łbami
Tylko dzieciom zawdzięczającym
Swą metaforyczność
Gładko wbija się ostrołukiem w mur
Ozdobiony 
Kawałkami tkanin 
Włosów
Naskórka
I mięśni
A już za nim do ogrodu
Gdzie karuzela
Nadziei i modlitw
Radośnie skrzypi
W takt nieodległych bębnów i trąb
Więc sama sobą zdzwiona
W tanecznym pląsie
Chwieje się i waha
I zawija całkiem zgrabnym krawężnikiem
Ku rynkowi
By wśród cieni przekupek i skazańców
Nie znikając zniknąć
Zawrócić nie uciekając
Porywając puste kielichy i buty
Odpadłe sztukaterie
Strupy
Prowadzić gubiąc



5 sty 2025

Bałwanek

Pachnie śniegiem, bzem i ciałem
Wygląda jak małe przejście w murze
Ale jest zajęte bielistością
Próbą materializacji światła
Które zamieni go w morze
Tymczasem małe rączki
Formują zamarznięte łzy w kryształowe kule
Zupełnie nie potrafiąc określić
Gdzie umieścić oczy



Każdy krok
Każdy gest
Każda chwila
Jak gałązka
Co można ją złamać

Każdy uśmiech
Każde słowo
Każda łza
Jak strumień
Może poić korzenie

Przytulam twarz
Do ziemi i słucham
Jak jej grudki
Dają nadzieję
Pąkom
Spojrzeniom