27 lut 2019

Mówi się, że Kartezjusz pozbawił Boga jego funkcji nadającej sens istnieniu świata i że zamknięciem otwartego przez niego nurtu myślowego jest postmodernizm. Jednak w sylogizmie: Wątpię, więc myślę. Myślę, więc jestem. - ukryty jest już jakiś fundamentalny błąd. Wysnuwanie tak doniosłej konstatacji z tak chybotliwej argumentacji wydaje się intelektualnym nadużyciem. Po pierwsze, to że myślenie nie służy odkrywaniu prawdy, ale uspójnianiu wewnętrznego konstruktu musiało być widoczne już w czasach Kartezjusza. Dalej, wątpienie jest tylko napotkaniem aberracji w procesie uspójniania. Inaczej mówiąc, myślenie wydaje mi się tylko takim samym zmysłem jak wzrok albo słuch. Nie widzę powodu wysnuwania hipotezy o naszym istnieniu z faktu o błądzeniu elektrycznych impulsów w komórkach. Istnienie to jednak coś więcej.