30 sty 2023

Fiołkowa łąka

Każdy ruch
jak łąka zerwana 
do lotu 
na wiosnę

Obudzona z zimowego snu
Niepewna
Niewiedząca
Że piękna

Ruch czekający
Na lato
Co ogrzeje
Lub spali

Płatki śniegu
Słowa
Na ustach mają smak
Niepewny ale
Na wyciągniętej dłoni do uniesienia
Spływają powoli 
Po policzkach 
Po szyi 
Do torsu
Gdzie serce
Wirując w oczach
Aż koszula robi się mokra
Niepotrzebna
Jak parasol nurkowi
Jak namiot kochankom
Jak dźwięk palcom
W śniegu

23 sty 2023

Stanął przed lustrem domysł absolutnej próżni
Chciał spytać kryształu i siebie
Czy ma jakieś znaczenie
Czy coś go od czegoś odróżni

Podniósł rękę, zgiął palce aby dotknąć swej głowy
Lecz oddechu nie stało
Gdy przebijał ciało
I już rękę zanurzył w nicość do połowy

Może w pogłownej pustce żarzą jeszcze się łzy
W ikonę rzucił je serca
A każda łza jak litera
Na papier upadła tworząc wyraz - zły 

21 sty 2023

Kuchenna szermierka

Deska do krojenia powinna być jedna,
Niech tylko ona znosi pchnięcia i cięcia,
Które ze spokojnym sercem, stosujemy na co dzień

18 sty 2023

Początek oczy pełne kwiatów

 Początek, jak zwykle, bierze się z wody, czyli z łez... Dryfujemy w nich czasem zdając sobie z tego sprawę, a czasem nie... Czasem wydaje się nam, że zdajemy sobie z tego sprawę, ale mylimy się i zdajemy sobie sprawę tylko z tego, że mamy wyschnięte oczy, ale łez nie potrafimy dostrzec... Z jakichś powodów łzy dobrze niosą dźwięki wydawane przez innych ludzi... Śmiech podobnie jak płacz; niektórzy uważają nawet, że funkcje przewodzenia łzy mają doskonalsze nawet niż stal... Jezioro łez ma jednak tę przypadłość, że słabo odbija obrazy, dlatego spoglądając w jego toń, widzimy bogaty kraj głębin, ale nie swoje odbicie, i dlatego widzimy cierpienia innych żeglarzy, ale swoich nie rozumiemy... Łzy mają określony zapach, który jak ogon komety, układa się w określony nurt... Podobno można z niego wywróżyć przyszłość, a i opisać nieco przeszłości... Bo nawet niewidomy musi przyznać, że inne są wielkie jak szklane przyciski do papieru, na którym można utrwalać ból - łzy porzucenia i śmierci, a inne - gęste i gorące jak smoła, łzy poniżenia i pogardy, co latami potrafią się przesączać prze skórę policzków tak, że są niewidoczne, jak wulkaniczna podziemna rzeka... I to jest pierwszy początek... Początek drugi, to kwiaty na łące... Są pełne pyłku i zapachu, ale kiedy pada deszcz, tracą to, zyskując na jakiś czas głębię barw i wodę, co pięknie mieni się na płatkach... Woda skleja czasem ich płatki i liście, tak że mogą się cieszyć barwami towarzysza, jak swoimi... A czy to woda z chmur, czy z łez - kwiaty nie wiedzą i nie zawsze muszą wiedzieć, bo przychodzi pora sianokosów i rozwiązuje szereg botanicznych problemów... A może to trzeci początek... Płyną nie łzy, i nie płynie deszcz... A może płyną razem z dźwiękami muzyki... I może tanda to nie 12 minut, ale astronomiczny rok spotkania... I dłoń oparta na dłoni jest jak spacer zimą... Z parą wydobywającą się z nozdrzy jednorożca połyskliwie ukrytego między drzewami... Spojrzenie jest być może wiosną wybuchającą łąką kwiatów i zielenią nadziei gdzieś głęboko pod powiekami... Ruch jest biegiem po letnim morskim brzegu ze stopami rozchlapującymi wodę, grzęznącymi w rozmokłym piachu, i ogrzewanymi przez piach suchy i ciepły... A zapach jest jak urzeczenie kolorami jesieni... mocnymi i zdziwionymi, że czas może mieć tak piękną formę... I w tej zimie, wiośnie, lecie i jesieni dwunastu minut dwoje zaskoczonych ludzi, a może jeden zaskoczony, a drugi jeszcze dryfuje... A może nie, może jeszcze inaczej...

12 sty 2023

Spotkanie



Nad ranem wsiedliśmy do szalup
Wanty ani pisnęły, a już pewnie wiedziały
Płynęliśmy w milczącym skupieniu
Bo choć w powietrzu śpiew ptaków
Mgła była jak pierwsze mleko
Po urodzeniu człowieka
Niepewne i zagadkowe
Widzieliśmy jakby drzewa
A wśród nich połyskliwe oczy
Spokojna woda zmieniała kolor na koralowy odcień plaży
Brzeg był już blisko, lecz mgła wciąż gęsta
Tylko woda zmieniała stopniowo odcień na czerwony
Po chwili zobaczyliśmy je
Niewielkie sylwetki stały wznosząc ręce, jakby na powitanie
Również podnieśliśmy ręce
Zrozumieliśmy
Dzieci krwawiły z wielu ran
Teraz niosła nas
Krew zmieszana z wodą


Szkic

Na papierze mojej skóry
Grafit twojego zapachu
I dłoń staje się dłonią
A niepewna kreska ust...