30 gru 2014

Karmiąc gołębie, których nie ma

Poszedłem na rynek nakarmić gołębie...
Nie nadleciały by walczyć o najsłodsze kąski
Nie wydziobywały okruchów spomiędzy kostek bruku
Nie szumiały mięśniami z powtykanymi piórami
Nie gulgały natrętnie oczekując na kolejną garść
Nie obsiadały mojej głowy i rąk, gdy demonstrowałem ostatnie kęsy
I nie porwały mnie z ziemi unosząc w podzięce
By szybować nad miastem
Lecieć coraz prędzej
By szybować nad lasem
Lecieć wyżej coraz
Zagłębić się w wysokość
Odmalować gór obraz
By w chmurze nurkować
Co się falą stała
By w głębinach wody zapomnieć swego ciała
Dotknąć dna pod dnem
I spłonąć w jądrze Ziemi
I...
Czemu ich nie ma?
Wszak jest druga w nocy



29 gru 2014

Mężczyzna pyta o kolory

Czy biały to że nic nie widać, czy źe wszystko?
Czy pomarańczowy to ma kolor płomień, czy ognisko?
Czy jakiekolwiek zielenie odmienię?
Czy czarny ma odcienie?
Czy czerwony z krwi i z sukienki to ten sam?
Czy żółty to może być jedyny kolor, który znam?

Dla Jasności

Bóg to nie opinia publiczna
Nie przyjaciel
I nie wróg
Bóg to bóg

24 wrz 2014

Rodzice nad grobem dziecka.

Są tutaj zawsze, kiedy mijam to miejsce. 
On pochyla się dotykając kamienia. 
Ona opiera rękę na jego barku. 
Patrzy na chmury, które on widzi odbite w granicie. 
Nie pamiętają, kiedy umarło dziecko i nie jest dla nich to ważne. 

15 maj 2014

23 kwi 2014

Menkaure

Powoli dłonie
Powoli stopy
Powoli oczy
Kryształki myśli
Jak kamień z cewki moczowej
Tygodniami płyną
Przebijają się przez tkankę
Aż gdzieś na dnie oka zaczynam czuć
Piasek cisnący się kroplami
Do żłobień na policzkach
Nie widziałem moich stóp od lat
Gładzę je okiem
Biję dłońmi
A kryształki myśli powoli zmienią się w myślenie
Jak twarze co z płótna w różnych kierunkach
Budują jedność
Tak powoli dłoń dotknie stopy
A oko to zobaczy


21 kwi 2014

Wykradziony

Przyszli w nocy i wykradli go
Wzięli na ramiona i nieśli do Galilei
Gdzie mieli się spotkać
Idąc wspominali swoje kłótnie, zaparcia, ucieczki
Swe rany po kamieniach, po ogniu i gwoździach
Spalone wsie gdzie ludzie na palach i kołach
Swoje wnuki ciągnięte w kajdanach
Swoją grozę, swe lektyki, swe stosy
Swe ikony deptane i czczone
Swój gniew purpurowy
Swą dumę...
Swoją niemą granicę rozumu
A na miejscu już czekał On
I Maria i druga Maria

10 kwi 2014




20 mar 2014