29 lut 2024

Lutowa wiosna

Wiosenny, choć lutowy dzień
Kwitną forsycje i świeci słońce
Jednak Słońce się oddala
Temperatura spada o trzydzieści stopni
Robi się ciemno
A ja nie przygotowany
Chyba za cienko - ubrany
Wziąłem tylko moją skórę
I chusteczek za mało
Więc teraz dygoczę
Zakrywając dłonią
Oczy i usta
Stawy jakby zamarzały
Potykam się o powietrze
Ktoś pyta, czy wszystko dobrze
Tak - odpowiadam
Przecież tylko ja widzę oddalające się
Słońce


22 lut 2024

Nieusłuchane

Sny nie chcą mieszkać w głowie
W nocy po cichutku
Uciekają na poduszkę
Niektóre wplątują się we włosy
Nie wiadomo - przez nieumiejętność
Czy przez nęcące ciepło
Zacienionej kotary
Inne szwendają się po łóżku
Czekając świtu, a wtedy spłoszone
Zapominają się i chowają
Do kolejnej nocy

Talia kart

Zagrywam Królem
Bo szumi mi w głowie od nieznanego
Patrzę na talię
A widzę ostrze tarczowej piły
Sięgam po cokolwiek
Raniąc sobie palce
Na mrocznym wachlarzu życia
Dwójki czwórki i siódemki
Gdy wtem z bunkru śmieci wewnętrznych
Spoglądam w Twe oczy
I widzę najpiękniejsze piki
A głębiej i kiery już tętnią czułością

21 lut 2024

Jak ryba w przepławce
Źle zaprojektowanej
Choć wypełnionej czystą wodą
Pod otwartym niebem
Lecz w labiryncie znaczeń
Za wielkich
Za subtelnych
O zbyt ostrych krawędziach
Majacząc oskardy, nadziaki i strzały
Płynę 
Marząc o spienionym bystrzu
Gdzie już nic
Tylko
Szał i radość i...

12 lut 2024

Nie chcę mieć sił
Chcę leżeć w dłoniach
Jak pióro
Co może pisać
A może pieścić
Co martwe
Choć żywe
Chcę każdym atomem
Napierać
I napotykać miłosny
Opór
Kruchy
Delikatny
Czuły


W oknie

Wypatruj mamusi
W autobusie, aucie, pociągu
Niepewną miłością
Biegnie do ciebie

Czekaj na tatusia
Gdy ciężka zasłona spływa
Twoimi plecami
A jego łzy 
Schną szukając pewności

7 lut 2024

Pośród mego życia, pół jawy pół snu
Kogut woła łanię, by przybiegła tu
By z pustki bezkresnej nieodwołalnej dali
Oni razem czuwali, oni razem spali

By skóry ich, tak odmienne w bycie
Splotły sierści i pióra otulając życie
A oczy, tak jak widzą barwy różnorakie
Zapatrzone bezwiednie swoim były szlakiem

Łania, co wąchała właśnie smaki mroźnej ciszy
Rozumiała te dźwięki, których nikt nie słyszy
Wiosennych jej pochodnie oczu się zaszkliły
Ciepły to wiatr, czy ptak chłodnym ranem wydał jej się miły




6 lut 2024

Zostaw mnie Jasiu
Już chcę tylko jego
Muchomora  
Co z materii ziemi
Ssie śmierć
Jego ramion słodkich
Co nie mają miejsca na wątpliwość
Ogarniają pewnością
I spełnieniem