Nędzarzy pełne wózki
Huśtają się bombki wesoło
Zagubione płacze dzieciątko
25 gru 2011
23 lis 2011
8 lis 2011
Pustkowie rozumienia
Nad asfaltową łąką mglistego placu wzleciała ćma
Z lasu wieszaków wyszła... sarna?
Z lasu wieszaków wyszła... sarna?
2 paź 2011
30 wrz 2011
26 maj 2011
Ukojenie
Noc zapada nad puszczą
Lepiej jest trzymać się traktu
Ciemność nastaje na morzu
Tnie fale spokojnie dziób statku
Podróżny przez brudny bulaj
Chłodu nie czuje na zewnątrz
Pakunek zabiera kobieta
I rusza w noc w podróż niepewną
Lepiej jest trzymać się traktu
Ciemność nastaje na morzu
Tnie fale spokojnie dziób statku
Podróżny przez brudny bulaj
Chłodu nie czuje na zewnątrz
Pakunek zabiera kobieta
I rusza w noc w podróż niepewną
25 maj 2011
Jaroslawiec 2011
Jak niegdys Grecy swoja swietnosc
Tak ja juz nie Slonce, lecz jego poswiate roztapiajaca sie nad granica zmarszczonego morza
Obserwuje popijajac italskim winem.
Tak ja juz nie Slonce, lecz jego poswiate roztapiajaca sie nad granica zmarszczonego morza
Obserwuje popijajac italskim winem.
22 maj 2011
15 maj 2011
1 maja 2011
Dotykajac ustami dloni szescdziesiecioletniej kobiety
Na slonecznym wzgorzu,
wsrod rzymskich ruin i spiewu alabastrowych ptakow
Upokorzony biegunka i lekiem o przyszlosc
Spogladajac na pogodna twarz blogoslawionego paralityka
Przyjalem Cie Panie
Na slonecznym wzgorzu,
wsrod rzymskich ruin i spiewu alabastrowych ptakow
Upokorzony biegunka i lekiem o przyszlosc
Spogladajac na pogodna twarz blogoslawionego paralityka
Przyjalem Cie Panie
14 maj 2011
11 maj 2011
13 kwi 2011
Dwa przyzwoite pedały
Chłopca wychowywały
Wyrósł w końcu bez mamy
I wad ukrytych, rumiany
Lecz, czym się ojcowie trapili
Chłopcy go wciąż nie kręcili
Pięknego letniego poranka
Miast ciągnąć kolegę na sankach
Dziewczynę swym ojcom przedstawia.
Ci z miejsca puszczają mu pawia
I jako rodzice wzorowi
Chcą wybić dziewczynę mu z głowy.
Przez rok ów młodzieniec się bronił
Aż w końcu go dali w zakony
I z tego jest morał, wiadomo
Tak dla hetero, jak homo:
Iż wychowanie dzieciaków
Jest prostsze niż wstanie z czworaków.
Chłopca wychowywały
Wyrósł w końcu bez mamy
I wad ukrytych, rumiany
Lecz, czym się ojcowie trapili
Chłopcy go wciąż nie kręcili
Pięknego letniego poranka
Miast ciągnąć kolegę na sankach
Dziewczynę swym ojcom przedstawia.
Ci z miejsca puszczają mu pawia
I jako rodzice wzorowi
Chcą wybić dziewczynę mu z głowy.
Przez rok ów młodzieniec się bronił
Aż w końcu go dali w zakony
I z tego jest morał, wiadomo
Tak dla hetero, jak homo:
Iż wychowanie dzieciaków
Jest prostsze niż wstanie z czworaków.
12 mar 2011
1 mar 2011
Swiety Jakuba z Katowic urodzil sie w malej polskiej wsi w Malopolsce. Pochodzil z rodziny wedrownych rzezbiacych stenopisow o dlugiej tradycji kuglarskiej. Jako dziecko czesto przesiadywal na drutach wysokiego napiecia i w wyniklym z tego napieciu recytowal ptakom hymny sw. Franciszka oraz inne hymny. W wieku mlodzienczym zwrocil uwage miejscowego proboszcza zgrabnym kuferkiem odziedziczonym genetycznie po dziadku. Tuz potem, juz z wielkim kufrem, wstepuje do zgromadzenia braci srednich konceptualnych. Wyslany na misje do Zaziembi odkrywa dar wspinactwa palmianego, organizuje pierwsza pielgrzymke do matki boskiej kokoskiej. Jeszcze po latach wspominal w swoich pamietnikach: ze wzruszeniem patrzylem, jak cale plemie spiewa koledy na czubku palmy kokosowej. Po powrocie z Zaziembi zostaje furtianem w malym klasztorze za lasem, a przed stawem. Nie odznaczal sie juz pozniej niczym szczegolnym, poza nabozenstwem do klamek, zamkow i wytrychow. Zlosliwi twierdza, ze klasztor wylozyl posadzki granitem tylko z jego ciezkiej pracy. Zostal kanonizowany niejako przez pomylke, i jeszcze za zycia, do Rzymu bowiem dotarla wiadomosc o tym "malym wielkim swietym" w formie anegdoty opisujacej jego przesiakniety milosierdziem sen, w ktorym wyjada przeorowi ziemniaki z ziemianki.
27 lut 2011
Kościół?
Coraz częściej dociera do mnie fakt, albo też zwiduje mi się fakt, że nasze kochane kościoły chrześcijańskie, to nie żadne kościoły, a jedynie odłamy jednego Kościoła. Prawdą jest, iż elity tych odłamów zrobiły wiele, alby przypisać sobie unikatowość i hiperbliski związek z Jezusem historycznym. Rzeczywistość wydaje się jednak i smutniejsza, bo trudno zagłuszyć mi w sobie zażenowanie postawami chrzescijańskich oficjeli od dwu tysięcy lat, kiedy to nasz Zbawiciel ufundował cudowną przestrzeń Miłości; i radośniejsza- bo rany zostały zadane jakby powierzchownie, niewprawnymi rękami kiepskich szermierzy i unaczyniona tkanka Kościoła pozostaje żywa. I nie przeszkodzi temu, ani wiara, czy niewiara w Niepokalane poczęcie, ani wiara w transsubstancjację, czy konsubstancjację, bo są to tylko nasze krzywe ramki dla najgłębszej prawdy, że Bóg w każdej chwili kocha nas miłością głębszą niż jest w stanie wyrazić najbardziej wzniosły dogmat.
21 lut 2011
39 lat
Nudzą mnie młode kobiety...
Nudzą mnie... Niestety.
No, chyba, że chodzi o ciało,
Cóż, tyle mi jeszcze zostało.
Nudzą mnie... Niestety.
No, chyba, że chodzi o ciało,
Cóż, tyle mi jeszcze zostało.
20 lut 2011
Rozpostarty w fotelu plakalem,
Gdy Tuco biegal po cmentarzu.
( Matko legionistow wszystkich czasow
Spokojną ręką gładząca przerażone twarze
W swym cichym domu pod ziemią
Oczekujesz dzieci nieczystych, zhanbionych twą pychą i żądzą.
Wojno przeklinam cię w prezydentach,
marszalkach, ministrach i królach.
Przeklinam w tradycji, honorze i przodkach,
w narodach, granicach, plemionach.
W religiach, postępie i racji.
Przeklinam twe klamstwa, zniewagi, obłudę,
Twe zabojstwa, męczarnie, grabieże.
I w sobie przeklinam cie wojno,
Bo lękiem me oczy zasnuwasz
A przyszlosc malujesz mi czarną
Mych dzieci, mych wnuków, prawnuków. )
Tysiące swieżych grobów
Wokół kamiennego placu
I nie można nic tutaj znaleźć
I nic zrozumieć nie można
Gdy Tuco biegal po cmentarzu.
( Matko legionistow wszystkich czasow
Spokojną ręką gładząca przerażone twarze
W swym cichym domu pod ziemią
Oczekujesz dzieci nieczystych, zhanbionych twą pychą i żądzą.
Wojno przeklinam cię w prezydentach,
marszalkach, ministrach i królach.
Przeklinam w tradycji, honorze i przodkach,
w narodach, granicach, plemionach.
W religiach, postępie i racji.
Przeklinam twe klamstwa, zniewagi, obłudę,
Twe zabojstwa, męczarnie, grabieże.
I w sobie przeklinam cie wojno,
Bo lękiem me oczy zasnuwasz
A przyszlosc malujesz mi czarną
Mych dzieci, mych wnuków, prawnuków. )
Tysiące swieżych grobów
Wokół kamiennego placu
I nie można nic tutaj znaleźć
I nic zrozumieć nie można
13 sty 2011
Otrzymalem wlasnie wiadomosc, ktora zabija. Nie jest to wiadomosc o kims drugim, to wiadomosc od swiata o mnie. Nie o moim zlu. Tez nie o mojej glupocie, ktora rozsiadla sie we mnie za moim cichym przyzwoleniem. To informacja o tym, ze jestem w spiaczce... Slepy i gluchy. Caly swiat, w ktorym zyje jest moim wymyslem i projekcja moich pragnien i lekow. Podano mi te wiadomosc za pomoca urzadzenia podlaczonego bezposrednio do mozgu. Teraz bede zdawal za posrednictwem tego urzadzenia- test. Jesli go zdam, bede poddany eksperymentowi polegajacemu na dlugotrwalej aplikacji promieni wywolujacych ogolnoustrojowy bol bez uszkodzenia organizmu. Jesli nie zdam, odlacza urzadzenie komunikacyjne i pozostane w swoim swiecie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)