Siadaj, rozepnij i napij się jeszcze
Opowiem ci, jak tu przyjechałem
Bo u nas Bóg skąpił deszczu
Tak już dwie szklanki całe
Mówię Ci deszcz nie padał dwa lata
Kłosy jęczmienia były cieńsze i rzadsze
Niż włosy na łbie starszego brata
Padła krowa i życie kończyło się nasze
I nie mów mi, że Twoje życie nie jest słodkie
Białe twoje dłonie i biały na białym karku kołnierz
Kobiety przy tobie gładkie i wiotkie
Napij się słodki chłopcze ochłoniesz
Żona na kolanach błagała, żebym jechał
Dzieci po nocach z głodu szlochały
I nigdy nie znasz losu człowieka
Bo zamknięty ponoć z ziarnie piachu cały
Ruszyłem więc i po telegrafie nad zatokę
Trafiłem a tu raj i otchłań jak w kościele na prerii
Samotny i w brudnej piwnicy mam norę
A za dnia życie psa na wolności więcej daje premii
I nie mów mi, że Twoje życie nie jest słodkie
Białe twoje dłonie i biały na białym karku kołnierz
A w robocie mówią: czy pan może...
Napij się słodki chłopcze ochłoniesz
Pieniądze też telegrafem wracają do żony
Więc wszyscy żyją, choć tyle, rzecz pewna
I resztki gospodarstwa i dom nie stracony
Więc czemu siedzę i whiskey chmury polewam
Córka czynszownika z kościoła w jasnej sukience
Wracała przy niedzieli, torebeczka w dłoni
Parasolka od słońca chroniła ją w drugiej ręce
Jak anioł, a ja patrząc na to cudo płonę
I nie mów mi, że Twoje życie nie jest słodkie
Białe twoje dłonie i biały na białym karku kołnierz
Wejść możesz, gdzie chcesz i wyjść spokojnie potem
Napij się słodki chłopcze ochłoniesz
Panie John zwróciła się do mnie z grzecznością
A nade mną zatoka przetoczyła się cała
Wlewając do serca fale namiętności
Niebem stała mi się jej sukienka biała
I chociaż nie dla mnie jej usta natura stworzyła
I chociaż ojcem jej mogło by mi być dane
To z moimi swe miodne usta w pocałunku stopiła
I wiedziałem, że niczego nie kradnę
I nie mów mi, że Twoje życie nie jest słodkie
Białe twoje dłonie i biały na białym karku kołnierz
Choć oczy twe jakoś się miotają
Napij się słodki chłopcze ochłoniesz
Wieczorem słyszałem, jak ojciec ją bije
Mi bracia przyszli połamali żebra
I dłonie, potem dowiedziałem się, że nie żyje
I wyłem, długo wyłem do nieba
Jeszcze szklankę, bo chociaż żyję, to jakby trup
I chociaż słyszę, boli mnie dźwięk w uszach
A oczy choć widzą, to od soli, jak soli słup
Me serce zabite, jak we wnyku lis ledwo się rusza
I nie mów mi, że Twoje życie nie jest słodkie
Białe twoje dłonie i biały na białym karku kołnierz
Widzę, chcesz mi powiedzieć swoją historię
Napij się słodki chłopcze ochłoniesz