15 gru 2020

Na portalu ktoś wyrył 4 i 7
I wszystko jasne
Mamy dom
Teraz jesteśmy spod czterdziestki siódemki
A nasze dzieci zabiorą kiedyś do gazu
Gdzie na ścianach wyryją nie 7, ale 77
I spłoną, jak nikt płonąć nie powinien

Na śniegu odcisk podeszwy ze swastyką
Zima 2020
Dzień dobry bracie



Wiatr

Mędrzec nie wiedział,
że za jego plecami cicho opadł liść.

14 gru 2020

Nie mam czasu

Nie mam czasu,
a zresztą co miałbym mieć?
Notes w kratkę, w którym wszystkie linie zbiegają się w dolnym lewym rogu?
Psa, co jego ogon goni pysk?
Laskę odpychającą na mgnienie glob spod stóp?
a zresztą, co miałbym mieć?
przestrzeń?

13 gru 2020

Jestem jak padnięta ryba dryfująca z prądem podjadana przez ryby płynące w górę rzeki... mająca nadzieję, że w pewnym momencie zostanie sam szkielet jej istoty, a potem nawet on rozpuści się w mądrości oceanu. 

25 lis 2020

Pojedynek w Meritorri

Na imię miał Samuel, a nazywali go Szybkostrzelny Sam, bo kiedy był sam lubił postrzelać do szybek. Przenikliwym wzrokiem dostrzegał jak kula zbliżająca się do zdziwionego szkła, przez moment przeglądała się w nim, nie bez satysfakcji prorokując, że wszystko co kruche i przeźrocze musi jej ustąpić. Oczywiście Sam, jak każdy rewolwerowiec, miał swoją spluwę, był to Wellington kaliber 44, a mówił o niej czule - Prawda. Po każdym wygranym pojedynku podchodził do przeciwnika i - stojąc nad nim - stwierdzał: Stary, Prawda cię pokonała, Prawdzie się nie oprzesz. Po czym - jeśli tak wypadało - poprawiał... między brwi... tak centymetr, dwa ponad łączący je poziomy odcinek... Sam nie przypuszczał jednak, że nazajutrz umrze zastrzelony przez McKarricka. McKarrick i jego ładowany odprzodowo obrzyn, który nazywał Kłamstwem może i nie budzili respektu, ale trzeba przyznać, że Meritorria nie leżała na spokojnych ziemiach więc dotarcie tam pieszo, jedynie ze szkapą objuczoną śrutem i prochem, jednak dawało do myślenia. Tyle, że faceta nikt tutaj nie znał i uliczni gapie sądzili, że raczej jakiś dziwny klecha w obwisłych łachach zawitał do ich spokojnego miasteczka, niż przygotowywali się na to, że nadchodzi kres Sama i jego Prawdy. Zdziwili się więc wieczorem, gdy wychodzącemu z kantyny według zasad ruchu prawostronnego Samowi zastąpił drogę McKarrick i obficie spluwając pod nogi stwierdził: Nie. Sam tylko powoli zmierzył go wzrokiem i wycedził: Tak, jutro. Przybysz skinął głową i minęli się jakby w ciasnych drzwiach przejścia między przedziałami pociągu, który od lat już tu się nie zatrzymywał. 
Nazajutrz deszcz zmienił piaszczyste uliczki Meritorrii w szambo zbliżone zapachem do zaniedbanego gnojownika, a sylwetki dwu pewnych swego mężczyzn obserwowała tylko gromada przywiązanych przed kościołem koni, których właściciele najwyraźniej wyżej ocenili przytulną atmosferę sakralnego wnętrza, czy też spotkanie z Wiekuistym - niż potyczki Prawdy i Kłamstwa w wydaniu dla twardzieli... Pierwszy za spust pociągnął Sam i jakże się zdziwił, kiedy jego przeciwnik sięgnął tylko spokojnie do ładownicy i wsypał najpierw garść prochu, następnie trzy śrutu, po czym wypalił z biodra. I chociaż połowa śrutu w ogóle nie osiągnęła wysokości celu, to kilka kawałków ołowiu boleśnie utkwiło w skórze Sama, ten znowu dał ognia, i ponownie ze skutkiem odbiegającym od zamierzeń. I znowu McKarrick wypalił, chybił ale trafił, tym razem to już nie były przelewki, Sam był nieźle naśrutowany, a jeden z pocisków zniszczył mu oko. Można by powiedzieć, że trzecia kolejka nie przyniosła rozwiązania, gdyby nie fakt, iż Sam wił się z bólu i krwawił z kilkudziesięciu drobnych ran na całym ciele... W czwartej zamiast wystrzelić, upadł. Zwycięzca niespiesznie zbliżył się do dumnego posiadacza Prawdy. Popatrzył w jego sprawne oko i zapytał: Myślisz, że przegrałeś z Kłamstwem? Mylisz się, przegrałeś z Pokorą. I unosząc nieco swoje łachy, ukazał mu kawałek obszernej kamizelki kuloodpornej, którą tak właśnie nazywał. Włożył do ust Sama lufę obrzyna i wypalił. Odchodząc nawet nie sięgnął po Prawdę, chociaż mogło by się wydawać, że będzie miała jakąś wartość... przynajmniej na rynku antykwarycznym.

22 lis 2020

Wycieczka

Mamy przed sobą bardzo ciekawy eksponat.
Znam pracowników tego muzeum, którzy zapewniali mnie, iż widzieli naturalne łzy spływajace po policzkach tej greckiej rzeźby.
Co może Państwa zaciekawi powstała ona w Koryncie krótko przed zrównaniem tego miasta z ziemią przez Rzymian. Przedstawia Hannibala z okresu jego wygnania w Bitynii.

ok 2011
Nad problemem tym spedziłem
Dzisiaj trzy lub cztery chwile
Jak się dzieje, że w mej głowie
Mało miejsca jest dla kobiet
Gdy percepcji mi nie mąci
W alkoholu skryty prądzik
Bo gdy krew się rzadsza staje
Wtedy wszytko pachnie majem
I gdy prędzej krąży w żyle
Wtedy wszytkie są motyle

ok 2013

...
Spóźniony pocałunek ledwo dotknie warg
Staje się stratą wielu, wielu lat

2008 rok