***
Jeszcze nie urodzony
Ale poczęty
Choć dopiero pływa w probówce
Już przez wielu odrzucony
I kolor oczu ma już
Nie wiadomo jak piękny
I też rodzice szukać go będą
A rozumieć - nie
I tylko bracia nie pouczą go
Że chyba zwariował
A szkoda
***
Przyszli trzej królowie
Z oddziałem pastuszków i psów
Jeden z królów wykonał gest
Pastuszkowie wbiegli do chaty
Wywlekli Maryję i Józefa
Wszystko przeszukali
Złota nie było
Przyłożył do słomianego dachu kadzidło
Drugi król
A on został w środku
Ona wrzeszczała
Więc trzeci wykonał gest
I już milczała
I Józef milczał
Wrócili inną drogą
***
Znowu nic
Zawroty głowy
Wymioty
Krwawienie
A przecież to z Ducha było
Z modlitwy
Z miłości
Ja nie rozumiem
Żłóbek był taki gotowy
Śpioszki, kocyki...
Wielkie dzieła
Chorzy do uzdrowienia
I nawet krzyż