Posypuje twe piersi żwirem,ściana płaczu nie ma tu końca.
Biorę kose i sięgam nią po kłos,chwytam czerpak zanurzam w pamięci...
złoto włosów zapachniało zmierzchem...
ziemia w ustach... szukam w niej smaku soli. . .
Nie jest słona,łapię powietrze i staram się nim nasycić.
Odcinam kosą włosy,szarpię zębami kłosy,czerpakiem zamykam powietrze...
Znów zapachniało zmierzchem...
-------------------------------------------
w tym zadupiu ważą się losy świata
mówi brodaty pan do swego syna- losy twego życia
widzisz załom muru po prawej... może tam stoi śmierćmoże miłość
ta stalowa śruba jest jak wyrocznia manekinytkaniny i pieniądze
kurtyzany produktu i mrok zaplecza
to tu miejsce jest wszędzie dlatego, że je widzialeś nie uratujesz już oczu
ani niebo
ani wodaani ziemia
tylko ogień
teraz muszę już iść
tato, opiekuj się mną, bo nie umiem tu zostać pomóż mi swą wiarą
wiesz, że jestem jak młode drzewo,które żyje i umiera tylko w cieniu tysiącletnich pni
nie rozumiem mego czasu
nie umiem sam siebie złożyć w ofierze
nie umiem wszvstkiego oddać, gdyż i taknie zostanę pusty
mylisz się
skóra pod twoim ubraniem jest tajemnicą
tkanka pod twoją skórą jest tajemnicą
wspomnienia zapomniane są tajemnicą
sny, chcenia, złości, spojrzenia-są tajemnicą
więc nie mów o ofierze
jakże moja wiara właściciela miałaby ci pomóc,
ona jest jak nieustanne zwalczanie nieznanego
jak droga, która nie wiadomo, gdzie się kończy
tutaj teraz i tam wtedy
życie jest pojemne
naprawdę, muszę już iść Izaaku
nie patrz, tak na mnie, przecież cię nię zostawię
ok 1999