Od wieków siadały na słonecznych zboczach
I płakały za swoimi mężczyznami
Ich łzy rok za rokiem
Rzeźbiły skalisty grunt
Ściekając na dno żyznego wąwozu o który
Toczyli śmiertelne spory
Kobiety z plemienia północnego
Siadały zaś naprzeciw
A łzy po ich mężczyznach
Spływały glebą ciemną
Podmywając korzenie
Nielicznych kwiatów
Teraz patrzą, jak kanałem łez
U ich stóp
Płyną statki z zachodu i wschodu
A marynarze polerując armaty
Machają do nich radośnie