2 lis 2023

Wciągnęli cumy oczu 
Wyruszyli z portu, którego nie ma
Do nieznanych nieistniejących krain
Z pustego morza nabierali wody
By myć spocone ciała
Wsłuchując się
W dźwięki wiolonczelowych sonat
Wiedzeni milionem nieznanych gwiazd
Latami płynęli do lądu
Który był marzeniem
Wznosili się na grzbiety fal
Wysokich jak ich pragnienie
Spadali w przepaście głębokie
Jak ich głosy przy wiosłach
A gdy już weszli na mieliznę
I okręt przechylił się niebezpiecznie
Bali się poczuć stopami grunt
Więc śpiewali tylko pieśni
O wschodzie słońca i o zachodzie
A w pobrzeżnych krzewach 
Kobiety co od lat modliły się o mężczyzn
Trzęsły liśćmi swoich ciał
Nucąc o północy i południu
O mężczyznach odważnych i tęskniących