1 mar 2023

Patrzę na arkadę
Szukam jej rytmu
Jak po łukach przemieszcza się cisza
Wznosi się
Zastyga w zachwycie
Opada do kolumny
Zanurza się w ziemię
Fundamentem ginie w zapachu lasu
Wynurza się niespodzianie
Z mocnym krzykiem tłumu
Ze śpiewem?
Mknie w górę
Szczytuje w kapitelu
I
Ucicha
Wygięta
W łuk
Znów zbiega cicho w dół
A ja nic nie rozumiem
Stoję zachwycony
Jak filar 
W tym zatrzymanym rytmie
Brzmieniu
Co płynie przeze mnie
W górę
W dół
Zapętlony jak cisza i krzyk
I gdzieś na styku
Muzyka
Chwilę
By wznieść arkadę
Na kolejną kondygnację
I znowu widzieć
Ciszę co się wznosi
Choć w innym miejscu
Opada
Jak Krzyk
Wiruje
Przeszywa muzykę
Wysysa z ziemi zapach
Nic nie rozumiem
Bardziej
A zdawało się, że bardziej nie można
Już tylko dłońmi sunę po kolumnie
Rozciągam się między łukami
Szalony pendytyw bez wiedzy 
Rozszarpanymi ramionami
Zbierający rytm
Zdrapuję tynk
Jest
Tam gdzie cisza najwyższa
Nagi zwornik
Cisza w dźwięku
Cisza