Deszcz przychodzi z daleka
W sercach drzew się kołysze
A chce być jak trawa miękka
I cicho zakłócać ciszę
Więc kiedy krople się wzniosą
By chmurę w mych oczach budować
Wpierw na powiekach są rosą
Nim śniegu tam przybiorą postać
Pod niebem jak owca puchata
Chmura oddechy gromadzi
Jak warkocz je rzuci przez kratę
Czym życie ku ziemi prowadzi
Więc mgliście na policzkach mych błyszczy
Zagadka, o której nic nie wiem
Choć czuję zrodzoną w ciszy
To w ustach staje się śpiewem