Jak tęcza
Albo jak szyja
Napięty i dobrze widoczny
W swojej tajemnicy
Ciało w nim brodzi
Choć nie czuje dna
Usta szukają źródła
W uderzeniach serca
Przestrzeń w ciemności
Granice ma w unoszącym mnie zapachu
Każdy z wymiarów
Staje się pieszczotą
Niewidomą
Gąbką, co wchłonęła ocean