28 kwi 2024

Rozstrzelanie głosek

Wyprowadzano je grupami
Przedniojęzykowe
Te odważne, co to śmierci się nie boją
I zawsze brzmią pryncypialnie i zasadniczo
Tylnojęzykowe, które wychowane w koniunkturalnych rodzinach
Protest artykułują zdawkowo i w woalu
Potem zwarte
Poświęcające własne myśli
Dla wzniosłej, choć niedoskonałej idei
I zwarto-szczelinowe
Które choć chcą pozostać sobą
To znieść nie mogą łajdactwa
Więc syczą jednym głosem
Ze zwartymi nadrabiając miną
Szczelinowe, które urodziły się
Niezadowolone, i niezadowolenie to bywa trafne
Ale zmęczone, już jedynie spryskują
Łąkę rzeczywistości goryczą
Płynne, co na złe czasy trafiły ze swym oportunizmem
I żandarmi schwytali je na ulicznej pyskówce
Drżące zimnym świtem
Że ich niezgoda komuś zaszkodzi
Że bocznym, chociaż
Nie myślą nic zdrożnego, bo nie myślą nic
Albo środkowym, co przypodobać chcą się każdemu
Bo wszędzie widzą kawałek prawdy
A na końcu półotwarte
Filozoficzne anegdoty o miłości

Ustawili je wszystkie w szeregu
Jak ustawia się piosenkę do zaśpiewania
Strzelali, jak strzela się do słownika
Przebijając jak najwięcej znaczeń
Żeby uzyskać polifonię bólu
Ale strzelający nie wiedzieli
Że polifonia zapętla się w liryczne fugi
Gdzie znaczenia odradzają się
W brzmienia nieznane
Tajemnice